Włocławek > Dużo szumu o nic
O tym, jak łatwo źle ocenić sytuację przekonali się ostatnio strażnicy miejscy z Włocławka. Na jednym z miejskich portali rozpętała się burza oskarżeń na rzekomą nieczułość i obojętność strażników na cierpienie potrąconego przez samochód psa. Okazało się jednak, że w tej sytuacji to nie strażnicy zawinili.
Sprawa dotyczyła psa potrąconego przez samochód w czwartek 19. marca na ulicy Budowlanych. Około 19:30 strażnicy miejscy otrzymali informację, że na trawniku znajduje się potrącony pies. Gdy na miejsce przybył patrol, według relacji strażników, pies już nie żył. Osoba zgłaszająca nie potrafiła wskazać auta, które potrąciło psa, więc jedyne co pozostało strażnikom do zrobienia to zawiadomić odpowiednie służby, które uprzątną martwe zwierzę.
Jak się okazało, w sprawie tego samego psa do Straży dzwonił jeszcze jeden mężczyzna, który na pytanie dyżurnego, czy zwierzę na pewno jeszcze żyje strasznie się oburzył. Dyżurny chciał się jedynie upewnić, czy chodzi o tego samego psa by nie potrzebnie nie wysyłać w to miejsce patrolu. Niedługo potem strażnicy otrzymali telefon od przedstawicielki obrońców zwierząt, która choć nawet nie przebywała wtedy we Włocławku domagała się interwencji strażników. Wysłany w to miejsce patrol znalazł psa dokładnie w tym samym miejscu bez oznak życia.
Tak więc okazało się, że całą awanturę wywołali przeczuleni miłośnicy zwierząt. Każdemu cierpiącemu zwierzęciu należy się pomoc, jednak czasem warto zastanowić się dwa razy zanim wyciągnie się pochopne wnioski. Swoją drogą to ciekawe, że jesteśmy głusi i ślepi na przemoc w rodzinach naszych sąsiadów, a martwy pies na trawniku potrafi obudzić w nas taką energię i chęć do walki…