Włocławek > Pokręcona historia pewnego TIRa
W ubiegły piątek (8.05) włocławscy policjanci otrzymali zgłoszenie o kradzieży ciągnika siodłowego marki MAN wraz z naczepą z terenu parkingu przy jednej ze stacji paliwowych we Włocławku. Zgłaszający mężczyzna zeznał, że nie wie dokładnie kiedy zginął samochód, na parkingu stał od 2 maja, ale od tego czasu nikt go nie doglądał. Samochód z naczepą warte prawie 350 tys. rozpłynęły się bez śladu.
Policjanci przystąpili do zbierania dowodów i poszukiwania ewentualnych świadków zdarzenia. Mundurowym udało się ustalić, że samochód trafił na teren województwa małopolskiego. Prawdziwość podejrzeń policjanci potwierdzili jadąc w miejsce prawdopodobnego przechowywania ciężarówki. Faktycznie na miejscu znaleźli zaginiony samochód, udało się także zatrzymać trzydziestolatka, który przygotował miejsce dla skradzionego TIRa.
Nie był to jednak koniec historii. Zebrane dowody świadczą o tym, że cała kradzież samochodu to jedna wielka mistyfikacja, dzięki której zgłaszający kradzież mężczyzna chciał zarobić dodatkowe pieniądze. Okazało się, że samochód należy do firmy leasingowej, więc on nic by nie stracił, a pieniądze ze sprzedaży TIRa na czarnym rynku byłyby jego >dodatkowym zyskiem<.
Ustalono także kierowcę, który na zlecenie zgłaszającego kradzież przeprowadził samochód z Włocławka do >dziupli< na południu Polski.
Gdy policjanci poskładali wszystkie elementy układanki zatrzymali zgłaszającego kradzież 30-latka z powiatu lipnowskiego oraz 39-letniego kierowcę z województwa mazowieckiego, który samochód przeprowadzał. Razem z 30-latkiem zatrzymanym w Małopolsce usłyszeli już zarzuty, odpowiednio dla >przedsiębiorczego mężczyzny< z powiatu lipnowskiego zarzut składania fałszywych zeznań, zgłoszenie niepopełnionego przestępstwa i przywłaszczenia mienia znacznej wartości, dla kierowcy pomocnictwa w przywłaszczeniu mienia oraz zarzut paserstwa dla >parkingowego< z Małopolski.